Hej!
Jest i kolejny rozdział. Bardzo dziękuję, za komentarze pod poprzednim ^.^ . Rozdziały będą powoli betowane (przez ***) i poprawiane. Nie chciałam jednak robić żadnej przerwy, więc dzisiaj macie wersję ,,surową".
A w niej nowa postać. Myślę, że można było się spodziewać, że się pojawi. Mam nadzieję, że się Wam spodoba. Pozwolę sobie jednak uprzedzić, żeby na nią uważać.
P.s Pod względem technicznym też będę poprawiać poprzednie posty, ale po później ;).
~~
Pierwszym, co Lou zauważyła, była burza loków, tak jasnych, że wydawały się białe. Dziewczyna odwróciła się w jej kierunku, posyłając tym samym serdeczny uśmiech. Twarz miała okrągłą i drobną, z dużymi, szarymi oczami. Wyglądało, jakby zawsze była zadowolona.
— Mam nadzieję, że nie spóźniłam się mocno — rzekła melodyjnym tonem.
— Ach, wiec o ciebie chodzi? Cirin, przedstawiłeś się? Przedstawiłeś?! — Chłopak sięgnął po legitymację leżącą przed Lou i zamachał nią w powietrzu.
— To świetnie, bo rozumiesz, przepisy. Musisz trzymać się wytycznych, to bardzo ważne — mówiła.
Ręce miała schowane w kieszeniach szarych, luźnych spodni. Na sobie zaś rozpiętą marynarkę, podobną do tej, którą nosił chłopak, a spod niej wystawała jasnozielona koszula oraz szelki. Bujała się lekko w przód i w tył tłumacząc słuszność reguł. Nie patrzyła przy tym na Cirina, lecz nieco wyżej. Zdawało się, jakby recytowała tekst, wyuczony na pamięć, który to sprawia jej przyjemność. Dopiero po dłuższej chwili zwróciła się z powrotem do Lou.
— Jestem Anna O'kel z Organizacji Eliminacji Zagrożenia. — Pogrzebała chwilę w wewnętrznej kieszeni marynarki i wyjęła legitymację.
— Ranga D, grupa 7 razem z Cirinem. Jestem Przewodnikiem, licencje na przemieszczanie dalekoprzestrzenne oraz broń. — chwilę potrzymała legitymację przed Lou, po czym ją schowała i znów zwróciła się do Cirina:
— Dalej ty, całą procedurę.
— Ty nalegałaś, aby wziąć zadanie z macierzą... — odparł niezadowolony.
— Ale nie ja mam na karku Organ Kontroli. Spodoba im się, jak wszystko załatwisz i napiszesz raport. No, już, nie mamy tyle czasu.
Cirin spojrzał na nią ze zrezygnowaniem. Po chwili pojawił się przed nim punkt światła, który po rozbłyśnięciu okazał się podkładką z plikiem kartek. Chłopak wyciągnął z marynarki długopis i przystawił go do dokumentu.
— Jak się nazywasz? — spytał spoglądając tym razem na Lou.
Dziewczyna jednak nie odpowiedziała mu od razu. Przerzucała wzrok z niego na Annę. Ręce zacisnęła na kolanach. Dopiero jak powtórnie usłyszała pytanie, niemal wycedzone przez zęby, przedstawiła się.
— Luseane Grathort.
— Wiek?
— Ja... osiemnaście.
Za każdą odpowiedzią skrobał coś na podkładce. Przepytał ją również z imion rodziców, miejsca i daty urodzenia oraz aktualnego zajęcia.
— Teraz trzeba... — Przez chwilę przeszukiwał kieszenie, po czym z jednej z nich wyjął niewielkie zawiniątko - trochę twojej krwi.
— Nie zgadzam się! — zaprotestowała natychmiast Lou.
— Cirin - szepnęła Anna jakby chcąc go zreprymendować.
Chłopak przez chwilę patrzył na nią i westchnął.
— Dobra, wszystko wyjaśnię — zaczął znów opierając się o ścianę. — W Organizacji nie zajmujemy się przestępczością ani niczym takim. Mamy za zadanie eliminować coś, co nosi nazwę Wyżeraczy. Są bardzo niebezpieczne. Podobno. Ja je tropię, a Anna się ich pozbywa. Czasami Wyżeracz wczepi się w człowieka - jest on wtedy Macierzą. Poprzez krew najłatwiej ustalić, czy się nią jest. Wyżeracz najwcześniej zajmuje układ krwionośny, aby mieć dostęp do składników odżywczych. Jak wszystko będzie w porządku, odstawimy cię do domu.
Lou wciąż jednak nie wyglądała na przekonaną. Patrzyła w tajemniczy przedmiot owinięty ciemnym materiałem.
— Skąd mogę wiedzieć, że naprawdę mnie wypuśćcie?
— Nie będziesz zagrożeniem. Sama zobaczysz. Chciałaś przecież jakiś podstaw — rzekł chłopak.
Lou zacisnęła zęby i kiwnęła głową. Cirin rozwinął materiał. Przedmiot, który wyciągnął był podłużny i przezroczysty.
— Ręka.
Lou niepewnie podała mu dłoń. Z początku pomyślała, że to zwykła urządzenie do nakłuwania palca. Cirin jednak złapał ją mocno nieco poniżej nadgarstka, a urządzenie przyłożył właśnie do jednej jego strony. Dopiero teraz dziewczyna zauważyła maleńki mechanizm wewnątrz przedmiotu. Co więcej, zdawało się, że jest on podzielony na dwie części, z prawej i lewej. Cirin trzymał kciuk na samej górze, prawdopodobnie na jakimś przycisku. Lou podniosła wzrok na twarz chłopaka. Patrzył na nią swoim jednym, odsłoniętym okiem, tak ciemnym, że niemal nie różniło się od źrenicy. Nagle poczuła mocny ból w nadgarstku. Spojrzała w tamtym kierunku. Mechanizm obracał się szybko, a jedna część urządzenia napełniała się ciemnym płynem. W pierwszym odruchu chciała cofnąć rękę, lecz chłopak tylko złapał ją mocniej. Po chwili dziewczyna zauważyła, że druga połowa również zaczyna się napełniać. Płyn jednak był o wiele ciemniejszy. Kolorem przypominał bardziej smołę. Lou spojrzała z przerażeniem na miejsce, gdzie urządzenie dotykało jej skóry. Jeszcze raz spróbowała wyrwać rękę z uścisku
— Przestań! Co ty mi robisz? Puść mnie natychmiast! — Panikowała próbując drugą ręką pozbyć się dłoni Cirina.
— To twoja krew — odpowiedział zabierając urządzenie.
Lou spojrzała na ranę. Nie było na niej krwi, ale gęsta, czarna masa, powoli wnikająca pod skórę. Nie potrafiła jednak nic z tym zrobić.
— To coś...
— To Wyżeracz — przerwał jej Cirin — Przekułem ci tętnicę, nie powinna tak szybko się zrosnąć. Wyżeracz sam ją zablokował, aby nie tracić cennej dla niego krwi.
— Więc... więc to coś naprawdę jest we mnie? — wyszeptała patrząc na swoją rękę.
Chłopak przytaknął. Mętlik, jaki Lou miała jeszcze chwilę temu, zmienił się w burzę myśli, domysłów i wyobrażeń o dziwnym stworze.
— Co teraz? Wyciągniesz to ze mnie, prawda? — jej głos drżał.
Czuła się tak beznadziejnie, że miała ochotę się rozpłakać.
— Anna.
Wywołana dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. Przez cały ten czas bujała się na stopach, przyglądając całej procedurze.
— Teraz ja się tobą zajmę. Pamiętasz? Jestem przewodnikiem! — Tryskała energią, a uśmiech nie znikał jej z twarzy — Znajdę i wyizoluję miejsca, gdzie znajduje się Wyżeracz. Możesz poczuć się trochę słabo, sennie, wiesz. Ale nic się nie martw! Później zabierzemy cię do Oddziału Specjalnego. Tam zajmą się resztą. No, gotowa? — spytała doskakując do Lou.
— Jak to zrobisz? — Dziewczyna odchyliła się nieco.
— Wystarczy, że przyłożę do ciebie dłonie, nic wielkiego, serio — zapewniła.
Anna wyciągnęła dłonie z kieszeni z zamiarem złapania Lou za przedramiona.
W efekcie tylko jedna dłoń na nim wylądowała.
— Co to jest? — spytał Cirin mocno trzymając prawą rękę Anny.
Była ona obandażowana, od dłoni, aż po samo przedramię.
— Widzisz, skaleczyłam się — rzuciła śpiesznie.
Chłopak jednak dalej drążył temat, domagając się informacji gdzie i kiedy.
— No...., widzisz, szłam Frojie, tak dla rozrywki, i zaczęli się bić, tuż obok, to chciałam popatrzeć... Ale to nic groźnego!
Twarz Cirina jeszcze bardziej spochmurniała, a zęby przesunęły się ze zgrzytem.
— Cuchnie od ciebie Wyżeraczem — stwierdził.
— Dlatego mógłbyś puścić? Trochę boli, wiesz.
I chociaż Anna w dalszym ciągu udawała, że nic się nie stało, w ostateczności poniosła klęskę. Położyła dłonie na przedramionach Lou, jej dłoniach oraz głowie, lecz w końcu jęknęła:
— Nie mogę! Nie da się!
Chłopak nie wyglądał na zaskoczonego. Nawet nie patrzył w jej stronę. Anna za to rozmyślała głośno.
— To nie tak miało być. Debilny Wyżeracz, kto go prosił?! No, ale teraz co z Macierzą? Cirin, słuchasz? No, to co z Macierzą? To takie problematyczne. Cirin!
Chłopak spojrzał na nią. Jej policzki były nadęte, a twarz rumiana.
— Trzeba wezwać inną grupę...
— Nie! Mamy przecież punkty, pamiętasz? Ostatnia Macierz do wyższej rangi... Nie ma mowy, aby brać inną grupę. Wiesz przecież jak jest, nikt nie chce z nami współpracować, więc punktów dostaniemy okrągłe zero. Cirin!
— To co chcesz zrobić?
Anna uśmiechnęła się nerwowo.
— No, wiesz, za jakiś tydzień, dwa, będę mogła już z powrotem jej używać...
— Chcesz ukryć Macierz? — przerwał jej rzeczowo.
Dziewczyna wyglądała na jeszcze mniej pewną niż przed chwilą, lecz kiwnęła głową.
— To tylko kilka dni...
— Wiesz, co stanie się, jak dowie się Organ Kontroli?
Anna znów kiwnęła głową.
— Weź, tylko kilka dni. Wszystko będzie w porządku, nikt się nie dowie!
Powoli wracał jej zwykły humor. Kiedy chłopak wzruszył ramionami, dając jej wolną rękę, aż podskoczyła z radości.
— Nic się nie martw. W najgorszym przypadku stworzymy gang jednookich mścicieli! Pomyśl o tym — rzuciła znów doskakując do Lou.
— Plany się trochę zmieniły, wiesz. Zabierzemy cię do nas i dopiero później zajmę się Wyżeraczem. Wiesz, ręka nie działa za dobrze. — Uśmiechnęła się pokazując na przedramię.
— Plany się trochę zmieniły, wiesz. Zabierzemy cię do nas i dopiero później zajmę się Wyżeraczem. Wiesz, ręka nie działa za dobrze. — Uśmiechnęła się pokazując na przedramię.
Blada cera Lou stała się jeszcze bledsza, niebieskie oczy były szeroko rozwarte, a drobne usta lekko otwarte.
— N-nie — wyszeptała dziewczyna — Zabierzcie to ze mnie. Teraz.
— Bez paniki. Nie wygląda, aby się za bardzo panoszył, więc nie ma takiego pośpiechu — odparła Anna.
— Nie chcę tego we... we mnie.
Na chwilę uśmiech zniknął z twarzy Anny. Lou trzęsła się lekko, mocno zaciskając dłonią nadgarstek.
— Ej, wiesz, to nie takie w sumie straszne coś...
— Anna, przestań — przerwał jej Cirin.
Zmierzwił włosy i podszedł do Lou. Przykucnął przy niej i wyciągną rękę.
— Pokaż.
Lou spojrzała na niego. Była zbyt przestraszona, aby poruszyć którąkolwiek z kończyn. Miała wrażenie, jakby od tego zależało jej życie. Cirin czekał jednak tak długo, aż w końcu podała mu rękę. Chłopak delikatnie obrócił jej nadgarstek.
— Jest w porządku, nic tutaj nie ma — stwierdził oglądając go z każdej strony — Nie musisz się tego czegoś bać, rozumiesz. To nie wyrządzi ci żadnej krzywdy...
— Cirin! — Anna szarpnęła go mocno za ramię.
— ...Wygląda to trochę strasznie, ale gdyby nie to, straciłabyś sporo krwi, prawda?
— Mówiłeś, mówiłeś, że ratował siebie.
— To jak symbioza. Ratował ciebie, aby uratować siebie. To dość proste. I nie takie straszne. — Spojrzał na nią puszczając jej rękę — Już w porządku?
Przez chwilę w pomieszczeniu panowała cisza. Było słychać szum drzew i uderzające w nie krople deszczu. Cirin wciąż kucał przy Lou, patrząc prosto na nią, a Anna, stojąc za nim, uśmiechała się sztywno. Co jakiś czas coś skrzypnęło w podłodze lub stuknęło w ścianie. Lou patrzyła na swój nadgarstek trzymany przez Cirina.
— Ja... — Jej głos był ochrypły, więc odchrząknęła zabierając rękę od chłopaka — Ja żądam innej grupy.
Anna otworzyła ze zdziwieniem oczy, jednak Cirin zareagował od razu.
— Nie — rzekł podnosząc się.
— Dlaczego? Przecież to rozważaliście.
— Rozkaz to rozkaz. Inne grupy mają swoje zadania.
— Jednostki mają za zadanie ściśle przestrzegać rozkazów. Dezorganizacja jednostek oznacza dezorganizację Organizacji — wyrecytowała Anna widząc, że sytuacja została opanowana — Zabierzemy cię w bezpieczne miejsce, a za kilka dni przekażemy specjalnemu Wydziałowi. No, nie mamy czasu.
Sięgnęła po torbę Lou, leżącą pod ścianą i podała ją Cirinowi.
— Będzie lepiej, jak ja ją przeniosę — stwierdził chłopak.
Anna wzruszyła ramionami zakładając torbę.
— No i dobra. Lou, użyjemy przenoszenia dalekoprzestrzennego — Spojrzała na Cirina, który pokręcił głową — Przynajmniej ja. Cirin cię przeniesie, ale za pomocą przeskoków. Działa to podobnie, więc nic się nie martw. No, to widzimy się na miejscu!
Anna podskoczyła i po chwili jej nie było. Lou otworzyła szerzej oczy, ale o nic nie zapytała.
— Wstawaj. Przeskoki są trochę szybsze, ale dla ciebie mogą być trochę nieprzyjemne. Najważniejsze: nie panikuj. Nic ci się nie stanie, dopóki będę cię trzymał.
— Nie jest to żadne pocieszenie — mruknęła Lou wstając.
— Jak zamierzasz... — Zanim zdążyła dokończyć, chłopak objął ją jedną ręką w pasie.
Poczuła, jakby tysiące małych punktów wciskało jej się w plecy i nogi. Spróbowała odwrócić głowę lecz w tym momencie Cirin złapał mocniej. Spojrzała na niego, aby zaprotestować, lecz w kolejnej chwili straciła grunt pod nogami, a całe wnętrze leśniczówki rozmazało się.
Wow! To jest extra! Naprawdę świetnie piszesz, tworzyłaś już coś wcześniej? Bo masz doświadczenie, albo po prostu talent :)
OdpowiedzUsuńA co do akcji... coś czuję, że pomiędzy Lou a Cirinem coś zaiskrzy :D lubię wątki miłosne, choć sama nie umiem ich wprowadzać :P no chyba, że jedno z zakochanych umiera, wtedy opisuję to idealnie :P
Zostanę na pewno, a nawet polecę twojego bloga na moim ^^ jeżeli się zgodzisz.
Skrzydlo-kruka.blogspot.com
Tworzyłam w głowie, ale nie wiem, czy to się liczy.
UsuńOficjalnie potwierdzam, że wątek miłosny będzie! Ale kto z kim, kiedy i dlaczego - to już trzeba czytać. Przyznam jednak (mały spoiler), że zbyt szczęśliwie nie będzie.
Oczywiście, że się zgodzę ;). Jeśli chcesz, w zamian umieszczę twojego bloga w zakładce ,,Współpraca".
Pozdrawiam!
Jej! Możesz umieścić, jeżeli chcesz
UsuńFragment jest świetny !!! Próbuję też pisać, ale nie wychodzi mi tak jak tobie. Już odwiedzałaś mojego bloga na samym początku. Czekam na dalsze części.
OdpowiedzUsuńGdybyś chciała zajrzeć http://rudacat.blogspot.com/
Dzięki za komentarz. Cieszę się, że myślisz, że mi wychodzi - staram się najbardziej jak mogę :)
Usuń