niedziela, 17 stycznia 2016

06. Sprawa Nenny

Hej!
Ten wstęp będzie długi - uprzedzam.
Pierwsze rzeczy pierwsze: polecam kliknąć o TUTAJ i zagłosować na mojego potworka w ankiecie (najlepiej teraz - aby nie zapomnieć :>). Jest to o wiele krótsze od napisana komentarza, a bardzo zmotywuje mnie do pisania. Jak widać obok, następny rozdział ma się źle. Może nie jest tragicznie, ale w pewnych względów mam z nim problemy. Jeszcze nie zagłosowaliście? To klikać i przechodzimy dalej!
Przyszłe tygodnie będą dla mnie dość pracowite. Życiowo, ale również i na drugim blogu będzie się sporo działo i muszę tam bardziej posiedzieć. Nie chcę też pisać rozdziałów tylko po to, aby wyrobić się w terminie. Obstawiam, że Wy również nie chcecie dostać tylko ochłapów. Dlatego proszę się nie zdziwić, jak w następnym tygodniu rozdziału nie będzie. Co prawda postaram się go napisać, ale, no, życie. Jakby go nie było - będzie w następną następną niedzielę, coby nie robić zamieszania.

Przechodzimy do rozdziału! A w nim coś, na co chyba większość czekała od prologu. Jak tytuł wskazuje - będzie on dotyczył Nenny. Przynajmniej w pewnym stopniu. I bliźniacy znowu się pokażą! Podczas pisania rozdziału szło mi troszkę ciężko. Chciałam, aby był jak najlepszy i chyba za bardzo się tym martwiłam. W pewnym momencie tekst zwyczajnie przeskoczył mi na kolejną stronę Worda i dopiero zdałam sobie sprawę, że skończyłam go, tak właściwie, pisać.

Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem ^.^
~~


Anna siedziała skulona na kanapie, rękami obejmując kolana. Jeden z bliźniaków siedział obok niej, drugi zaś z nich opierał się o wspomniany mebel. Lou z całych sił starała się udawać, że nie istnieje, jednak zdawała sobie sprawę, że chłopak patrzy właśnie na nią. Po chwili podszedł i oparł się o regał z książkami stający obok fotela.
— Powiesz mi, kim ty jesteś? — spytał.
Dziewczyna podniosła wzrok. Chłopak miał wyraźnie zarysowane kości policzkowe oraz linię żuchwy — przez co wydawał jej się jeszcze bardziej przerażający.
— Jestem Luseanne — rzekła, układając książkę na kolanach.
Poprawiała ją na każdy możliwy sposób, byleby tylko nie patrzeć na rozmówcę. Kiedy jednak po raz kolejny odwróciła okładkę do góry nogami, bliźniak wyrwał jej książkę z rąk. Przez chwilę dziewczyna trzymała ręce w powietrzu, nie za bardzo wiedząc, co się stało.
— Co tutaj robisz? — kontynuował bliźniak.
— Em, to chyba oczywiste. — Lou wstała, tym samym przyciągając uwagę drugiego brata
— Jestem tylko gościem.
Chłopak zmarszczył czoło i podniósł brew w geście irytacji. Lou rzuciła spojrzenie na Annę, szukając w niej pomocy, lecz ta nawet nie zdawała się zdawać sprawę z całej sytuacji.
— Anna, kim ona jest? — spytał drugi bliźniak.
— Cersa, Isce, to niemiłe niepokoić gości — rzekła Anna, nawet nie podnosząc głowy.
Bliźniak z powrotem wręczył Lou książkę, co ta przyjęła z wielką ulgą. Od razu zniknęła za drzwiami do sypialni Anny z nadzieją, że nie podąży za nią żaden z braci. Na jej szczęście tak się nie stało. Siedziała na łóżku, kurczowo obejmując książkę. Starała się zrozumieć to, co usłyszała. Było to dla niej niezwykle trudne i jedyne, co wydawało się jasne to to, że Cirin zostanie pozbawiony życia. Nie miała pojęcia, dlaczego i przez kogo. Nigdy nie słyszała o Organie Kontroli. Tym bardziej nie wiedziała, o jakie przestępstwo mogłoby chodzić. Aby się tego dowiedzieć, postanowiła porozmawiać z Anną — bez względu na wszystko. Odwołując się do zdrowego rozsądku, poczekała jednak, aż bliźniacy zakończą wizytę.

Anna siedziała w tym samym miejscu, co wcześniej. Jej twarz nie wyrażała żadnych, nawet najmniejszych emocji. Dziewczyna nawet nie zareagowała, kiedy Lou usiadła obok niej.
— To byli twoi przyjaciele? — zapytała niepewnie.
— Ach tak. Isce i Cersa. Są bardzo mili, ale dzisiaj jest zły dzień... wiesz — odpowiedziała niemrawo Anna.
— Co się stało z Cirinem?
Anna uśmiechnęła się na moment.
— Cirin już nie wróci. Pochłonięci przez Noc nigdy nie wracają.
— Czym jest Noc? — Lou niepewnie poprawiła się na kanapie — musiała wyciągnąć jak najwięcej.
— Najwyższy Organ Kontroli, w skrócie NOK lub Noc. Kontrolują wszystkie organizacje i służby oraz odpowiadają za porządek — wyjaśniła Anna.
— Co ma z nimi wspólnego Cirin?
— Oni go nienawidzą. Chcą go zabić, potrzebowali tylko pretekstu. — Anna oparła twarz na przedramionach — To już i tak bez sensu.
— Co jest bez sensu? Powiedz mi o Cirinie!
Anna westchnęła, nie podnosząc głowy.
— Cirin już raz tam był, w Instytucie Ochronnym. Zbierają tam wszystkie niewygodne osoby i nazywają je Niereformowalnymi. W imię ochrony kraju poddają je reformom, aby nie zagrażały społeczeństwu, organizacjom ani służbom.
— Jak wasza organizacja? — wtrąciła Lou.
— Nie, my szukamy tylko zagrożeń związanych z Wyżeraczami. W Instytucie Ochronnym znajdują się ci, co umyślnie nam przeszkadzają. Albo przeszkadzają PiOnowcom. Kontrolerzy zmuszają ich do zmiany myślenia, wiesz, aby nie robili bałaganu.
— Więc to chyba dobrze, prawda? Cirin przeszkadzał służbom?
— Dobrze? — Anna podniosła głowę, a jej twarz była przerażająco poważna. — Babcia wyciągnęła stamtąd Cirina. To było dwa lata temu. Przywiozła go tutaj. Przez pół roku Cirin nie powiedział ani słowa. Przez... przez pierwszy tydzień miałam nawet wrażenie, że nie żyje — za każdym razem kiedy do niego przychodziłam on zdawał się nie oddychać, nie ruszał się w ogóle. Luseanne, oni go tam torturowali. Był cały posiniaczony, jego plecy to była jedna wielka rana, pocięli mu nawet stopy, a na koniec wydłubali oko. Przez dwa lata, kilka razy w tygodniu, cięli go i bili, wszystko w imię reformy.
Lou słuchała, dłonią zakrywając usta. Nie zdawała sobie nawet sprawy, że coś takiego w ogóle mogłoby mieć miejsce.
— Najważniejsze było, aby Cirin wstąpił do Organizacji i stosował się do zasad — w ten sposób NOK myślał, że się ich boi. Ale to nieprawda. Jeśli uzyskalibyśmy wyższą rangę, Cirin byłby już lepiej chroniony przez samą Organizację. NOK nie mógłby ot tak go zabrać ani umieścić w Instytucie. Ale jest za późno. — Anna schowała głowę i Lou musiała się nachylić, aby ją usłyszeć. — To było dla nich upokarzające, że babcia zabrała od nich Cirina. Teraz mogą się zemścić. I tak zrobią. Nikt nie przeciwstawia się Nocy.
— A twoja babcia? Nie może go wyciągnąć po raz drugi? — Lou nie wiedziała, dlaczego to mówi.
Słowa same cisnęły się jej na usta. Możliwe, że współczuła Cirinowi, albo zaczynała go lubić. Możliwe również, że nie było w tym nic z tych rzeczy, a dziewczyna po prostu nie potrafiła się pogodzić, że taki los mógłby spotkać kogokolwiek. Bez względu na przyczynę, Lou chciała, aby Cirin wrócił, aby ten cały ciąg niefortunnych zdarzeń nigdy nie miał miejsca.
— Babci nie ma, nie wiem, gdzie jest, ani kiedy wróci. — Anna znów oparła głowę na przedramionach, nie patrząc jednak na Lou. — Ściągnęliśmy cię tutaj, to był błąd. Bliźniacy przejmą zadanie z tobą i zabiorą cię do Wydziału. Jutro tu przyjdą i wszystko im jakoś wyjaśnię. Wiesz, w końcu złamaliśmy zasady.
Lou chciała zaprotestować, ale powstrzymała się w ostatniej chwili. Zawstydzona spuściła wzrok na podłogę. Nie mogła uwierzyć, że chciała tak bezmyślnie zaprzeczyć.
— Powiedź mi, chociaż o Cirinie. Co ona takiego wtedy zrobił? — odezwała się w końcu Lou.
Anna nie odpowiedziała od razu, jakby zastanawiając się, o czym chce powiedzieć.
— Nazywam to sprawą Nenny — zaczęła: — ale nie wiem za wiele. Cirin kiedyś znał pewną Macierz — Nennę. Ochraniał ją i ukrywał przed Organizacją przez długi czas. Ale w sprawy wmieszał się Organ Kontroli. Wyśledzili ich. Cirina zamknęli w Instytucie Ochronnym, chociaż nie powinni, a Nennę w Wydziale Wewnętrznym jako zagrożenie pierwszego rzędu. Czasami próbowałam wyciągnąć z Cirina coś na temat Nenny, ale on nic nie chciał mówić. Z jednej strony to niemożliwe, aby się jeszcze w ogóle spotkali, szczególnie teraz, ale mimo to chciałam wiedzieć, dlaczego to zrobił.
— Cirin wmieszał się w sprawy Organizacji, czy to nie dlatego go zamknęli?
— Nie powinni — powtórzyła Anna z naciskiem. — Cirin jako Uzdolniony ma taryfę ulgową. Mógł nie wiedzieć, co robi. Powinien przejść pod opiekę Organu Kontroli, ale nie w taki sposób. Powinien być kontrolowany, niereformowany. Nie powinni się nad nim znęcać. Więc albo NOK złamał zasady, albo Cirin zrobił o wiele więcej.
— Co zrobił Cirin? — To zdanie nie opuściło ust Lou.
Siedziała ona z zaciśniętymi na kolanach pięściami. Chociaż zdążyła już oświadczyć, że nienawidzi chłopaka, z drugiej strony pomógł jej w najbardziej krytycznych chwilach. Nawet historia Nenny wydaje się o nim dobrze świadczyć. Wiedziała jednak, że nie może zrobić nic, aby mu teraz pomóc.
Następnego dnia Lou czuła się okropnie. Budziła się co chwila w nocy, nawiedzały ją koszmary oraz ponure myśli. Jeszcze gorzej podziałał fakt, że przed południem znów zjawili się bliźniacy. Dziewczyna nie miała jednak już na nic siły — z rezygnacją przyjęła, że co ma być, to będzie.

— Tak więc to wygląda. — podsumowała Anna, kiedy skończyła opowiadać, jak to Macierz trafiła do jej domu.
Bliźniacy siedzieli po obydwu jej stronach, Lou zaś opierała się o fotel obok. Patrzyła w podłogę, jednak dobrze czuła ich wzrok na sobie.
— Możecie ją zabrać, prawda?
— Możemy — odpowiedział Cersa: — Napiszemy też nowy raport.
Na bladej twarzy Anny zamajaczył się uśmiech.
— Tak myślałam, że moje braciszki będą mogły pomóc — powiedziała nieco weselej.
— Chcę z nią tylko porozmawiać — rzekł Cersa wstając.
— Yhm… — mruknęła Anna, chowając głowę w przedramionach.
Chłopak minął Lou, karząc jej iść do kuchni.

— Więc byłaś tutaj tylko kilka dni? — zaczął chłopak, składając ręce.
Lou kiwnęła głową, nawet na niego nie patrząc.
— Jeśli zabierzemy cię do Organizacji, masz nic nie mówić, że tutaj byłaś, rozumiesz?
Znów kiwnęła głową. Po chwili poczuła, że to był błąd. Cersa chwycił ją mocno za ramię, zmuszając tym samym, by na niego spojrzała.
— Możesz przestać mnie denerwować? Annę mogę zrozumieć, ale ty powinnaś chyba robić wszystko, abyśmy z Isce się do ciebie przekonali, nie uważasz? Chyba że wolisz, żebyśmy wyczyścili ci pamięć. — Puścił jej rękę, znów opierając się o blat. — W sumie nie taki zły pomysł.
Lou się nie odezwała. Była zbyt zmęczona, aby mu się przeciwstawić. Po chwili chłopak jakby przypomniał sobie o czymś.
— Cersa Pevijat, jednostka czwarta, ranga C, partner Isce Pevijat — rzekł, pokazując Lou plastikową tabliczkę. — Za trzy dni przyjdziemy po ciebie. Do tego czasu słuchaj się Anny.
Lou kiwnęła głową. Miała ochotę się rozpłakać. Bliźniak wyszedł z kuchni, nawet na nią nie patrząc.

— Myślałam, że żeby was rozdzielić potrzeba co najmniej… no, właściwie to nie wiem, bo pewnie nawet jak wam się kiedyś zemrze, to w jednym czasie. — Anna uśmiechnęła się niemrawo do bliźniaka, który został z nią.
Chwilę temu drugi z nich, Cersa, poinformował ich krótko, że zajmie się przejęciem misji i w tym celu wraca do Organizacji.
— Anna, kiedy ostatnio ktoś widział twoją rękę? — spytał Isce.
Dziewczyna podniosła lewą, zdrową kończynę i obejrzała ją z każdej strony, a później pokazał chłopakowi.
— Ja patrzę i jest w porządku!
— Twoją drugą rękę. — Nie czekając na odpowiedź, ujął przedramię dziewczyny.
Anna nie protestując, patrzyła, jak chłopak rozwija bandaż. Później patrzyła, jak się krzywi na widok jej przedramienia, jak karci ją wzrokiem.
— Spróbuję coś z tym zro…
— Isce zawsze taki miły — przerwała mu Anna.
Jej przedramię było całe sine, z licznymi, żółtymi plamami. W niektórych miejscach zaczęło puchnąć. Na skórze pojawiły się czerwone linie żył i tętnic.
— Nawet twoje żyły zostały oznaczone, każdy Wyżeracz może łatwo się w nie wgryźć — stwierdził chłopak, ignorując wcześniejszą wypowiedź Anny. — Wiesz, jakie to niebezpieczne…
— Wiem. — Anna uśmiechnęła się do niego, co sprawiło, że chłopak westchnął ze zrezygnowaniem.
Isce objął rękę dziewczyny w taki sposób, że dwa jego kciuki znajdowały się na wewnętrznej części jej nadgarstka. Ona zaś położyła głowę na kolanach przysuniętych do klatki piersiowej i patrzyła na skupioną twarz swojego towarzysza.
— Dlaczego jesteś zawsze miły? — spytała, jednak ten jej nie odpowiedział. — Cersa czasami się ze mną kłóci. — Zaśmiała się. — A ty, jak już, to się nie odzywasz. Wiesz, to dziwne.
Chociaż chłopak dalej milczał, Anna wydawała się coraz bardziej zaangażowana w rozmowę z nim.
— Isce, Cersa mi wszystko powiedział. — Wypatrywała na jego twarzy jakiejkolwiek oznaki przejęcia, zawstydzenia, czegokolwiek.
Spojrzał na nią krótko, a jego twarz pozostawała wciąż w chłodnym wyrazie.
— Cersa nie powinien o tym z tobą rozmawiać — odparł, jakby to go nie dotyczyło.
Mimo wszystko wzmocnił nacisk na nadgarstek.
— Ty byś mi nie powiedział, prawda?
— Nie. — uciął krótko, nawet na nią nie patrząc.
Anna wpatrywała się w niego z lekkim uśmiechem. Znała go na tyle długo, że mogła z łatwością stwierdzić, co dzieje się w jego głowie. Zapewne chłopak nie chciał, aby mówiła cokolwiek więcej. Pamiętała, że zawsze tak było — kiedy coś szło nie po myśli bliźniaków, ci odcinali się od tego.
— Isce, czy to prawda, że mnie kochasz?
Chłopak spojrzał na nią, jednak nie wydawał się zaskoczony jej pytaniem.
— Nie wyczuliśmy tej dziewczyny na początku. Martwe Punkty faktycznie są silne, szkoda, że trafiają się losowo. — Isce wrócił do opatrywania Anny.
Czerwone ślady już prawie były niewidoczne, jednak nic poza tym się nie zmieniło — przedramię wciąż miało sino-żółtą barwę.
— Chciałbyś coś w nich schować? — zapytała z rozbawieniem.
— Trudniej je znaleźć i wyeliminować Zagrożenie.
Anna przestała mu się przyglądać i zdawała się usilnie nad czymś myśleć.
— Wyżeracze nie mogą pojawiać się w Martwych Punktach. Masz na myśli Macierze, prawda? — Zerknęła na niego i kontynuowała: — Faktycznie, nie da się wyczuć Macierzy w Martwym Punkcie, nawet jeśli stoisz tuż obok niej. To… naprawdę sile punkty. — Ostatnie zdanie wypowiedziała powoli, marszcząc czoło w zamyśleniu.
— Isce, Uzdolnieni nie potrafią naruszać Martwych Punktów, zgadza się? — Chłopak przytaknął kiwnięciem głowy. — A wszystko, co znajduje się wewnątrz punktu, nie może czuć obecności Wyżeraczy ani Macierz, prawda? — Znów potwierdził jej przypuszczenia, wspominając, że przed chwilą sama o tym powiedziała.
— Mam wrażenie, że kilka dni temu, ktoś jednak naruszył ten Punkt — rzekła tak cicho, że chłopak nie zdołał jej usłyszeć.
Przez krótką chwilę ta myśl zaprzątała jej głowę. Później jednak spojrzała na Isce i uśmiechnęła się:
— Powinniśmy się spotykać — rzekła.

9 komentarzy:

  1. Uuu, świetny rozdział.^^ Nie mam pomysłu na oryginalniejszy komentarz, to jest zbyt super! I tak, zagłosowałam w ankiecie, mam nadzieję, że wygrasz. No to co, weny życzę! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za głos i za komentarz :D. Wena się na pewno przyda!

      Pozdrawiam,
      Sherbe

      Usuń
  2. Przeczytałam całość i gratuluję pomysłów. Czasami wydaje mi się, że trochę za bardzo pędzisz z akcją, przez co czytelnik nie zawsze może się wczuć. Historia jest mega ciekawa, bohaterowie fajnie zarysowani, tylko brakuje tych zwolnień. Z takich uwag na przyszłość, to musisz też wziąć pod uwagę, że czytelnik nie zawsze rozumie świat, w którym umieściłaś bohaterów, więc lepiej stopniowo go przedstawiać... albo może to ja czegoś nie wiem, a powinnam, co też jest możliwe ; )

    Nie lubię ten Anny ani tych bliźniaków, ale podoba mi się główna bohaterka i Cirin. No i świat przedstawiony wpada w mój gust.

    Będę wpadać ; )
    Jak coś to żyję tu -> http://szept-ostrza.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może faktycznie czasami jest troszkę za szybko. Mam jednak też wrażenie, że akcja stała się monotonna. Jednak jak taka jest Twoja opinia, ja postaram się do niej dostosować ;).

      Cieszę się, że różnie odbierasz bohaterów ^.^

      Pozdrawiam,
      Sherbe

      Usuń
  3. Super rozdział :) Bardzo ciekawe. Oczekuje następnej części. Weny !!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ocena twojego bloga pojawiła się na pomackamy.blogspot.com, zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zagłosowałam :) mam nadzieję, ze wszystkich przebijesz!
    Rozdział jest świetny! Tylko niech Cirin już do nas wróci T-T
    Mam nadzieję, że sprawa między Anną, a Isco (dobrze odmieniam?), choć za samą Anną nie przepadam, nie wiem czemu...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej! Piszę ze Wspólnymi Siłami w sprawie twojego opowiadania, które wisiało w WK. Razem z Koh postanowiłyśmy się nim zająć - jeśli masz coś przeciwko, zapraszam na naszą podstronę!
    Pozdrawiam. <3

    OdpowiedzUsuń
  7. No no no... Dawno mnie tu nie było :P
    A tu patrzę, nadrabiam... dzieje się!
    Fabuła dobra, wręcz świetna!
    Bohaterowie świetni... Anna jest cudowna, uwielbiam jej postać!
    Czekam na następny rozdział z niecierpliwością!
    Pozdrawiam,
    Brave
    http://zaprzysiezeni.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Kursor pochodzi ze strony profilki.pl/strzalki/strzalki/Normal.cur